lokatorzy

Mieszkanie ze współlokatorami, których poznaje się w momencie wynajmu, może być problematyczne, ale studenci decydują się na to w pełni świadomie. Nie mają pieniędzy, by mieszkać w kawalerce. "Nie mam innego wyboru ", "Wyprowadzę się, jak uzbieram na swoje" Ceny kawalerek pod wynajem wzrosły w stosunku do roku poprzedniego. Studentów, nawet jeśli pracują dorywczo i otrzymują stypendium, nie stać, aby je wynająć. Tym samym wybierają mieszkanie z innymi osobami, których zachowanie i styl bycia nie do końca im odpowiadają. Znoszą kłótnie, niechęć do sprzątania, a nawet decydują się na zamieszkanie z byłym partnerem. Bo taniej.Potem były jeszcze lepsze historie. Chłopak z łagodną postacią Aspergera, gotujący przy muzyce o 4 nad ranem. Po gotowaniu stos garów w zlewie, których myć nie lubił. Wpadała też jego dziewczyna, a potem inna i kolejna. Właściciel stwierdził, że sprzedaje to mieszkanie i nas pożegnał. Kolejni przypadkowi współlokatorzy nie byli lepsi.Pandemia zmieniła sytuację na polskim rynku mieszkaniowym. Znacznie zmalał popyt na wynajem długoterminowy. Szacuje się, że w kwietniu w Warszawie ceny najmu spadły o 7,2 proc. Kawalerek i trochę większych mieszkań nie potrzebowali i prawdopodobnie nie będą potrzebować studenci, których zajęcia wciąż będą odbywać się online. Z tego względu często wracają do domu rodzinnego. Przekonała się o tym 22-letnia Marcelina, studentka ekonomii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Dziewczyna od trzech lat mieszka w Krakowie. – Miałam wcześniej dwa mieszkania, obecne to moje trzecie. Najpierw mieszkałam blisko uczelni. Byłyśmy tam w piątkę, ja współdzieliłam pokój z dziewczyną, którą znałam z liceum. Pozostałych dziewczyn nie znałam. Bywało, że nie czułam się komfortowo – wspomina studentka.

Za główny powód dyskomfortu Marcelina podaje rozbieżność charakterów i odmienne podejście do utrzymywania porządku. – Jestem osobą, która dba o porządek, ale utrzymywanie go za wszystkich to przesada. Zdarzało mi się sprzątać za dziewczyny, bo one były albo zmęczone, albo akurat wychodziły na zakupy. Nic dziwnego - jak się imprezuje od czwartku do wtorku i studiuje tylko po to, żeby rodzice się nie czepiali, to serio można się zmęczyć
Jedna dziewczyna z kolejnego mieszkania na początku wydawała się bezproblemowa, dopóki nie zaczął jej odwiedzać chłopak. Stereotypowy "kark z siłki". Praktycznie nie wychodzili z łóżka, kiedyś przyszedł nagi do kuchni. Akurat jedliśmy z drugim współlokatorem śniadanie. Filmową scenę pamiętam do dziś. Z tego mieszkania przeprowadziłam się do takiego, którego wolę nie pamiętać. Współlokatorzy mnie lubili, ale ze sobą toczyli wojnę. Pewnego dnia się pobili. Opatrywałam rany, przyjechała policja. Co z tego, że mieszkanie ładne i tanie, jak atmosferę można było ciąć nożem. Mieszkając w kolejnym, poznałam obecnego partnera. Przeprowadziliśmy do kawalerki. Za wynajem płacimy ok. 1700 złotych miesięcznie. Za studenckich czasów mogłam o niej tylko pomarzyć  udrażnianie kanalizacji piastów .
Mieszanie ze współlokatorami poznanymi w momencie najmu – moja historia
O tym, jak wygląda współdzielenie mieszkania z osobami, które poznaje się w momencie wynajmu, przekonałam się na własnej skórze. Sześć lat, sześć mieszkań i dopiero to, w którym zamieszkałam z partnerem, jest tym, o którym marzyłam, rozpoczynając studia. Pierwsze – z muzykami, którzy urządzali w nocy gitarowe jam session, było w starej kamienicy. Koledzy fajni, wynajem pokoju 500 złotych z rachunkami - eldorado. Muzyka i impreza przez całą noc w czasie sesji – dramat. Musiałam się wynieść.

Komentarze